Niedziela piąta Wielkiego Postu – Świętej Marii Egipcjanki
Ew. wg św. Marka 10,32-45
Fragment ewangelii poprzedniej niedzieli kończy się słowami Syn Człowieczy zostanie wydany w ręce ludzi i zabiją go. Zabity – po trzech dniach zmartwychwstanie. W następnym zdaniu czytamy Lecz oni nie rozumieli tej mowy, a bali się Go pytać. Jezus mówi o sobie. Kiedy używa sformułowania Syn Człowieczy, zawsze mówi o sobie. W czytanym dzisiaj fragmencie Chrystus poucza apostołów Wstępujemy ku Jerozolimie, gdzie Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i znawcom ksiąg, którzy skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. Wyszydzą Go i ubiczują, i oplują, i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie. Im bliżej śmierci, tym częściej i jaśniej mówi Jezus o niej. Chce przygotować uczniów do tego wydarzenia, które zmieni losy świata. Co robią uczniowie? Spierają się o to, kto będzie najważniejszy wśród nich. Dlaczego? Bo nadal nie wiedzą, o czym mówi ich Nauczyciel.
Minęło prawie dwa tysiące lat od ukrzyżowania. Cerkiew, założona przez zmartwychwstałego Syna Bożego, ułożyła modlitwy i nabożeństwa, ustaliła posty, sakramenty i inne tradycje, a uczniowie Chrystusa nadal kłócą się o ważność i inne błahe sprawy. Skąd to wiem? Sam jestem uczniem Chrystusa. Matka nasza św. Cerkiew próbuje wskazać swoim dzieciom drogę do Boga. A dzieci mają ważniejsze sprawy. Nie rozumieją, że Wielki Post to czas przygotowania duszy do przeżywania Wielkiego Tygodnia. Męka Chrystusa nie polegała tylko na fizycznym cierpieniu. Jeśli człowiek złamie sobie np. nogę, to na początku cierpi fizyczny ból. Po pewnym czasie ten ból maleje, a gdy poprawnie złożona kość zrośnie się, mija zupełnie. Gdy człowieka zdradzi najbliższa mu osoba, na początku czuje zawód czy niepokój, który później zamienia się w niepewność lub nawet lęk. W konsekwencji zdrowy człowiek nie może funkcjonować normalnie, bo coś przeżywa. Chrystus przeżywał zdradę swoich uczniów. Nie tylko Judasza i Piotra, bo wszyscy pozostali również uciekli. Mało? Cały naród, który nazywamy wybranym, zdradził swojego Boga. Ukrzyżowali Go, a On zmartwychwstał! Właśnie do tego przygotowujemy się przez cały Wielki Post.
Cerkiew poucza, że nie jest ważny moment dołączenia do poszczących. Ważna jest jakość postu. Św. Jan Złotousty w mowie paschalnej mówi Ci, co pościli i ci, co nie pościli, weselcie się dziś. Ale cóż to za radość ze święta, jeśli się do niego nie przygotowałem? Dlatego dobrze wpisuje się w niedzielę piątą postać św. Marii z Egiptu, bo jest doskonałym przykładem przemienienia swojego życia: od głębi moralnego upadku do wyżyn świętości. Jej niedościgniony obraz życia mówi każdemu wierzącemu: nie jest za późno! Zacznij pościć od teraz, bo nie ma takiego grzechu, którego Bóg nie przebaczy. Nie załamuj się, tylko wytrwale módl się do Wszechmocnego Boga! Św. Maria podczas modlitwy unosiła się nad ziemią, nawet tego nie zauważając. Takiego modlitewnego skupienia, jak u byłej nierządnicy, każdy z nas powinien sobie życzyć i do niego dążyć.
CIEKAWOSTKA – Fragment przemyśleń pewnego rosyjskiego archimandryty o poście:
Łatwo można wyciągnąć wniosek, że prawosławny post jest tak skomplikowaną i wyrafinowaną dietą, która nawet w najgorszym śnie nie przyśniłaby się żadnemu dietetykowi. Tak, niestety często się zdarza, że czas postu staje się wyłącznie czasem skrupulatnego badania napisów na opakowaniach z żywnością: czy w ich skład wchodzą mleko, jajka itp. Niechby nawet w minimalnych ilościach, lecz ich obecność nawet na poziomie 0,001% już czyni dany produkt nieprzydatnym do spożycia. Gdy sam, zachodząc kiedyś do supermarketu, postanowiłem spojrzeć na otaczające mnie obfitości okiem właśnie takiego „gastronomicznego faryzeusza”, to już napis na pudełku z płatkami ryżowymi zagonił mnie w kozi róg. Napis głosił: „Produkt MOŻE zawierać niewielkie ilości mleka”. I tu rodzi się dylemat, wcale nie mniej ważny od hamletowskiego „być albo nie być” – „zawiera czy nie?” Z napisu wynika, że może zawierać mleko; logiczne jest, że może również NIE zawierać. A jak ma tu postąpić biedny asceta bez przeprowadzenia poważnych badań i ekspertyz – nie wiadomo…
Powróćmy jednak do Wielkiego Postu i do tej przykrej sytuacji, gdy post sprowadza się dla nas do badań zawartości własnego talerza. W związku z tym mimowolnie nasunęła mi się myśl: jeśli teraz, dziś, doszliby do władzy jacyś tajni wrogowie Kościoła, to po to, by demoralizować wierzących, nie musieliby, jak to czynił niegdyś Julian Apostata, skrapiać wszystkiego pod rząd, krwią ofiar przynoszonych bożkom. Wystarczyłoby na wszystkich produktach spożywczych umieścić napis – im większy, tym lepszy – że w skład wchodzą mleko i jaja. Oj, gwarantowany zamęt w skali wcale nie mniejszej niż jakość szczepionek.
Poszcząc cieleśnie, nie wolno zapominać, w jakim celu pościmy, jakiemu celowi służy ten środek. Post to bohaterski przejaw naszej kościelnej jedności – nie tradycjonalistycznej, nie tylko przejawu jedności naszych przekonań, ale przede wszystkim manifestacja jedności eucharystycznej, bez której post przekształca się po prostu w pustą formę zewnętrzną. Przepięknym przykładem prawidłowego stosunku do Eucharystii jest historyczny przekaz o prześladowaniach rzymskiego cesarza Dioklecjana (III/IV w.). Prześladowania te były najbardziej zaciekłymi w ciągu całej trzystuletniej historii prześladowań. Nikt przed Dioklecjanem nie przelał tyle chrześcijańskiej krwi. Cesarz, będąc człowiekiem inteligentnym, zdołał odnaleźć najczulszy punkt Kościoła i uderzyć w niego. Swoim dekretem uznał chrześcijańskie zgromadzenia eucharystyczne za nielegalne, a tych, którzy w nich uczestniczą, winnymi zdradzie stanu, zasługującymi na karę śmierci. Dioklecjan wydał takie rozporządzenie świetnie wiedząc, że chrześcijanie nie będą w stanie nie zebrać się na Eucharystię, nie będą w stanie żyć bez Komunii, i oczywiście nie pomylił się. Możliwość uczestniczenia w Eucharystii była dla pierwszych chrześcijan cenniejsza niż życie. Łatwo można sobie wyobrazić, jaki miałby problem ów wielki prześladowca, jeśliby spróbował dokonać takiego zabiegu dziś. Wydaje się, wokół sami chrześcijanie, a wyłapywać i rzucać lwom na pożarcie nie ma kogo.
Niezwykle wiele tracimy, widząc w poście wyłącznie dietę, która poprzedza obfity wielkanocny stół. Post to przypomnienie nam o naszej grzeszności, przypomnienie o tym, jak bardzo jesteśmy zależni od świata materialnego, od obfitości, sytości, i jak w tej zależności łatwo przestajemy być sługami Chrystusa. Post przypomina nam o utraconej niebiańskiej Ojczyźnie.
Sens postu – nie w samym poście, lecz w Passze, a sens Paschy – w zbawieniu, w przebóstwieniu ludzkiej natury ofiarowywanym nam przez Ciało i Krew. Prawosławny post – jak i w ogóle życie chrześcijańskie – powinien więc świadczyć o tym, że chrześcijanin dąży do celu, dla którego nie szkoda umierać. I dlatego Dioklecjan się nie pomylił.
MYŚLI ŚW. OJCÓW
Chrześcijaninie, pamiętaj o tym, że grzech, który uczynisz na oczach bliźniego nie tylko poniża ciebie samego przed bliźnim, ale jako szerzycielem grzechu również przed całym Królestwem Bożym.
św. Filaret metr. Moskiewski
Przypominaj sobie o upadku silnych i bądź pokorny we własnych cnotach.
św. Efrem Syryjczyk
Więcej chwały przysparza w milczeniu znosić krzywdę, niż zwyciężyć odpowiedzią.
św. Grzegorz Dialog
Pokora doskonała polega na tym, aby z radością znosić fałszywe oskarżenia.
– św. Izaak Syryjczyk